O tym, że nasza klasa bije rekordy popularności, ja chyba nikogo przekonywać nie muszę. Mimo sporego już dystansu do tego fenomenu, jakiś czas temu starałam się pomóc mojej mamie odnaleźć przyjaciółkę sprzed lat. Przeszukałam nasza klasę wzdłuż i wszerz. Nie znalazłyśmy ani ciotki, ani jej syna, z którym bawiłam się jako przedszkolak. Nic to. Minął jakiś czas, wchodzę kiedyś na naszą klasę, patrzę kilkumilionowe grono zasilił syn cioci Ewy. No to piszę do chłopaka, przepraszam mężczyzny już, że może mnie nie pamiętać, zresztą nie o to chodzi. Chodzi o to, że moje mama szuka kontaktu z jego mamą i jeśli byłby taki miły, to czy mógłby podać mi jakieś namiary. Odpowiedź pojawiła się po kilku dniach.
"Mogę cię pamiętać - przytrzasnęłaś mi palec w metalowym okienku na parterze naszego bloku, zabiłaś także biedronkę, którą chciałem uratować na wakacjach w Czaplinku. :-)".
Popłakałam się...ze śmiechu. Nikt mnie tak nie rozbawił już od dawna. Odpisałam, że bardzo mi przykro, iż wspomnienia związane ze mną są tak traumatyczne i makabryczne, że teraz już biedronek nie zabijam, nie mówiąc o przytrzaskiwaniu innym palców:)
W każdym razie widać nie tak bardzo mu jednak zaszłam za skórę:) bo namiary do cioci dostałam...