wtorek, 27 maja 2008

Z dreszczykiem

"Batutta" Zingaro.
Podczas przedstawienia nie można było robić zdjęć, ale końcowa scena…Gęsiej skórki dostałam... Do tej pory mam dreszcze, jak patrzę na to zdjęcie.

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Halo Frozalino! Nic z tego wpisu nie zrozumialam, co to za kunie??? Mój ciężki łikend polegał na brawurowym przedawkowaniiu wywaru, razem z Ulką zresztą, spędziłam imprezę w amber siedząc 5 godzin w tym samym miejscu i powtarzając O RANY O RANY, byłam świecie przekonana, że wszystko to rozgrywa się w mojej głowie a moje ciało tłucze się po szpitalu w ballamonie, dla specjalnie chorych, jak zapewne pamiętasz. I kac stulecia niedzielny za karę. Ojoj:)))Ale już dobrze:) jutro Siostra przyjeżdza, szkoda tylko, że pogoda zupełnie niewakacyjna, strasznie zimno i pada!!! co za TT!! Ściskam:))

Anonimowy pisze...

o, trafiłam tu do ciebie różnymi tropami :) i również na "batucie" byłam, i było to mocne - ale chyba w zbyt dużym tłumie...madrugada