Jak wychodzę wieczorem z domu, to głęboko wciągam powietrze. Raz, że na ulicy gdzie mieszka mój tata, pachnie obłędnie. Dwa - ciągle nie mogę nacieszyć się wiosną, choć dzisiaj zimno, brr. Winka łyk wczoraj sobie zafundowałam. Miło rozgrzało. Patrzę na zdjęcie u Fizi i tęsknym wzrokiem spoglądam na fotkę z plażą i promykami słońca. Ach ten hiszpański taras:) i kawki przy pogaduchach. W stanie różnego zmęczenia:)
Ale dzisiaj miało być o "Steep"!!! Wczoraj obejrzałam. Poziom adrenaliny mi skoczył, westchnienia z okrzykami na przemian z siebie wydawałam. Niesamowity film, ludzie, zdjęcia, opowieści o ryzyku, endorfinach, o tym, że za każdym razem, kiedy są w górach czują, że żyją! Każdy pewnie ma inny sposób na to, aby to poczuć, ale oni na łeb, na szyję z Chamonix sobie zjeżdżają. Kurde, to musi być niezłe uczucie, nic tylko ty i góry, totalna wolność. Dobra, już pokazuję...
p.s. Dotarłam w końcu do Fabryki Trzciny. Wcześniej nastąpił mały wypadek, aż się iskry posypały, a telefon latał w powietrzu, ale wszystko skończyło się w miarę dobrze. Noc Muzeów ha...! fajnie było.
p.s.1 Brakuje mi tutaj prawdziwej domówki. Spontanicznych zrywów. Szukam, cały czas szukam różnych rzeczy, bo obco mi jednak trochę.
poniedziałek, 19 maja 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Że domówki brak...że spontanicznych zrywów...coś o tym wiem w tym Trójmieście :) Dokładnie te same tęsknoty...
A filmik imponujący, ale we mnie generalnie jakiś jest brak zachwytu nad ekstremalnymi rozrywkami i sposobami na nudę :) Zresztą... znasz mnie ;)
Fruzia ja Cię bardzo proszę weź zlikwiduj te znaczki co trzeba wpisywać, bo po pierwsze ja nie widzę co to za litery a po drugie żeby dziewięć?! no lekka przesada, się przez takie gąszcze do komentarza przedzierać! bardzo proszę!!! tymczasem ściskam najmocniej!!!!!!!!!!
Prześlij komentarz